Pojawienie się Timothy’ego Daltona miało przedstawić radykalnie innego Bonda. Takiego, który będzie mieszanką Indiany Jonesa i Rambo. Jednak próba wpisania serii w wówczas panujące trendy w kinie okazała się porażką – Bond Daltona jest tutaj przeraźliwie mdły. Co gorsza, „W obliczu śmierci” jest zaskakująco pozbawione energii. Szkoda, bo tematycznie rzecz była na czasie za sprawą osadzenia części akcji w Afganistanie.